Centymetry na sekundę, autostopowicze, piosenki w deszczu, Predatory, siostry twoich siórstr. 5in1 #200filmówdokońcawrześnia

27.09.2020

#200filmówdokońcawrześnia


37. 5 centymetrów na sekundę (2007) reż. Makoto Shinkai


(21.07.2020 obejrzane)

7-8/10

Anime (!)

Z empatią i zrozumieniem Shinkai prowadzi swych bohaterów po odmętach trudnej, nierealnej miłości w świecie nastolatków, opowiadając gorzkawą historię, czy raczej dwie historie, w trzech epizodach, przepełnionych melancholią, życiową zadumą i piękną wizualną oprawą. Mam jednak problem z tą "pięknością" obrazu, bo ładnie, ale połowicznie urzeka, tak jakby było ładnie z definicji. Nie odczułem jakiejś szczególnej, oryginalnie artystycznej wizji, po prostu takie piękno efektywności obrazu, trochę wyprane z duszy, ale jednak trochę nie. 

W każdym razie myślę, że dla samych obrazków i tak warto, a co do treści - miejscami mnie ruszyło, jest melodramatycznie, czasem smutno, ale ktoś zauważył, że "zależy co w życiu przeżyłeś", niektórych ruszy to bardziej, niektórych mniej. 

Mnie nawet kupiło.

Polecam. Oglądałem w nocy i nie zasnąłem.


38. Autostopowicz (1986) reż. Robert Harmon

(21.07.2020 widziane)

7/10

Rozwinięta paranoiczna myśl o autostopowiczach – mordercach, coś, co wszyscy znają, ale w kinie chyba nie jest to aż tak częste. 

W każdym razie mnie ten film przekonał. Może nie zacząłem absolutnie wierzyć we wszystko na ekranie, ale jakimś specyficznym klimatem byłem (z tego co pamiętam) pochłonięty. 

Solidny thriller, z rewelacyjną rolą antagonisty - błyszczącego, później zresztą, w Łowcy Androidów - Rutgera Hauera. Ostatnia scena, gdzie lecą napisy, a także kilka innych, to jest coś, co wyciąga ten film z bajora kina klasy B. Dobra muzyka.

Polecam.


39. Deszczowa piosenka (1952) reż. Stanley Donen / Gene Kelly


(21.07.2020 w kinie)

8/10

"Mistrzostwo musicalu, mimo, że nie przepadam za gatunkiem. Miło spędziłem czas, bo i temat interesujący i śmiesznie czasami. Cieszę się, że udało się w kinie." 

Z zarzutów to może to, że jak Hollywood ukazuje Hollywood, to to dalej robi Hollywood - w trakcie seansu zastanawiałem się, czy aktorzy naprawdę są tacy szczęśliwi, wyrabiając te wszelkie cuda na ekranie. Zaskakujące, jak wiele piosenek znałem, niektóre sceny ikoniczne.

Warto znać, no i rozluźnia. 

Polecam.


40. Predator (1987) reż. John McTiernan

(22.07.2020 widziane)

7/10 

"Naciągam lekko, bo samo ich wyposażenie to już żart, ale no złożyli takiego śmiesznego stworka i no w sumie fajny stworek, lubiący rywalizację. Obcy 1 inna liga."

Klimat osaczenia, mięśnie wspaniałego Arnolda i nienawpychany greenscreen, gdzie się tylko da - pod tym kątem coś gatunkowo pożądanego i myślę, że warto. Sporo akcji, momentami zalatuje monotonią, ale miło spędziłem czas i nawet wciągnęło.

Dla tych, co chcą zobaczyć oryginalne (przynajmniej częściowo) kino akcji lat 80. pozycja raczej nie do pominięcia. Muzycznie naprawdę na plus. Fajna rzecz.



41. Siostra twojej siostry (2011) reż. Lynn Shelton


(22.07.2020 obejrzane)

6-7/10

"Fabuła meh i trochę irytował, ale nie odmówię mu umiejętności w jej ukazywaniu ani swobody dialogów. Zresztą aktorsko - postacie są żywe. Nie moje kino."

Generalnie spoko i tak mi się nawet podobał, nie żałuję. Mogę tylko dodać, że w trakcie seansu dziwnym trafem stwierdziłem, że to jest wyreżyserowane przez kobietę, co się potem okazało prawdą. 

Z innej beczki: "Przyłapuje swoich bohaterów w małości i zażenowaniu. Nieoczekiwanie odkrywa uroki niezręczności." - cytat nie mój. 

Myślę, że warto, a jak nie, to można.

Pomyślności w tych trudnych czasach,

- X


JESTEM TEŻ TUTAJ

Komentarze