Kolejna dawka przykurzonych wniosków o filmach z przeszłości.

 #200filmówdokońcawrześnia



65. Zły porucznik (1992) reż. Abel Ferrara


(13.08.2020 obejrzane)

8/10

Jest to dosyć surowy obraz o zdeprawowanym policjancie, który bada sprawę gwałtu młodej zakonnicy, próbując przy tym znaleźć swoją własną drogę oraz zaznać odkupienia. Formalnie nie przypomina ani starych, ani nowych produkcji – nie spieszy się, a przy tym stawia na naturalizm i ciągłe towarzystwo głównego "złego". Tempo, prowadzenie fabuły odznacza się jakąś unikalnością (nie widziałem podobnego stylu wcześniej). Główna rola to chyba jedna z najlepszych kreacji Keitela. Brak tu pozowania, jest brudno i gęsto. 

Szansa na katharsis. Polecam.



66. Magical Girl (2014) reż. Carlos Vermut


(14.08.2020 widziane)

7/10

Kolejny powód, by zdelegalizować anime.

Dzieło schludnie operuje na ekstremizmach, nie przesycając brutalnością i jaskrawością wylewanej posoki (tutaj metaforycznie, bo mamy też nieodkryte sceny seksualne). Jest przewrotne, trochę prowokacyjne i perwersyjne. Skojarzenia oscylują wokół braci Coen, ale zostało to ubrane w formę bardziej festiwalową, arthouse'ową.

Mnie się nawet podobało, nie figuruje jako film "o czymś", czy raczej nie jest to film jawnie sugestywny. Nie powiem, że warto, natomiast nie powiem, że nie warto – kwestia tutaj mocno indywidualna.  




67. Dawno temu w Ameryce (1984) reż. Sergio Leone


(18.08.2020 obejrzane)

9/10 + <3

Najlepszy film Leone, najpotężniejszy, najgłębszy i najbardziej złożony – zarówno fabularnie, jak i pod względem formalnym. Przesiąknięty melancholią, nostalgią, wybitnie wprowadzonymi retrospekcjami (nie wiem, czy widziałem lepiej skonstruowane sceny tego typu). W tym wszystkim jest to oczywiście mój ulubiony film gangsterski, pewnie obok pierwszego Ojca chrzestnego (nie widzę sensu ich porównywać). Oglądałem go 3 razy, dwukrotnie w wersji reżyserskiej (kinowa jest jak najbardziej znakomita). Muzykę stworzył mój ulubiony filmowy kompozytor (Ennio Morricone), uważam ją za jedną z najlepszych ścieżek filmowych w kinematografii. Przez długi czas był to dla mnie jeden z najbardziej ulubionych filmów w ogóle – ostatnio się to trochę pomieszało, bo mam więcej filmowych odnośników. O fabule się nie będę rozpisywał, natomiast dopowiem, że czas trwania nie jest tu problemem – głównym mankamentem, który akurat mnie nurtuje, jest dosyć mizoginistyczna plakietka. Aczkolwiek to i tak niesamowicie wysmakowane kino – włosko szczere, po amerykańsku epickie i po ludzku życiowe. 

„Nie wiem, czy da się nakręcić, czym jest szeroko pojęte życie, ale Leone chyba był najbliżej”.

Usilnie zachęcam. Kino przez "K". 


64. Głupstwa (1989) reż. Jean-Pierre Jeunet



(12.08.2020 obejrzane)

7/10

Artystyczny portret mężczyzny serwującego litanię upodobań i nieprzychylności, wypełniając ją absurdem, abstraktem i kreatywnością – koncept znakomity jak na krótki metraż, a treść to już Jean-Pierre Jeunet :P Nie dziwiło, mnie, że to dzieło reżysera Amelii, natomiast sam filmowy konstrukt, jaki z tego wyszedł, jest na tyle groteskowy, by móc przynajmniej podsunąć pomysł obejrzenia tych 8 minut
– toteż zachęcam :)) 

X




Komentarze