Artyści, dni sądu, anioły zagłady, ukryte fortece, kontrola. 5in1 (teoretycznie 6in1) #200filmówdokońcawrześnia

15.10.2020

#200filmówdokońcawrześnia


42. Petra (2018) reż. Jaime Rosales


(23.07.2020 obejrzane)

5/10

Może 6, nie wiem, mało dostarczył, no i jedno z najbardziej mi obojętnych samobójstw w filmie; zdjęcia ok, aktorsko bez przebłysków, historia - cóż. W kinie.

Zasadniczo nie za bardzo mam ochotę o tym pisać. Historia względnie ciekawa, mamy do czynienia z czymś zalatującym grecką tragedią. Pewnie można się wzruszyć, nie wiem. Co ciekawe film zapamiętałem – może mało widziałem o artystach. 

Obejrzeć można, może odświeżę, może zły dzień?


43. Terminator 2: Dzień sądu (1991) reż. James Cameron

(25.07.2020 widziane)

7/10

Film z ogromnym wpływem na popkulturę, w sumie razem z pierwszą częścią, ale druga zdecydowanie bardziej zapisała się jako ta "lepsza, fajniejsza" z czym nie do końca się zgadzam. 

Mamy do czynienia z jawną kontynuacją fabuły z jedynki, ale to strona techniczna najbardziej rzuca się w oczy. Koniec za to, jak dla mnie, trochę odstaje, ale całość dużo zyskuje efektami i głównie przez to lepiej się ogląda niż część pierwszą, w której czuć zapał, ale też niższy budżet. Ten zapał jednak sporo wynagradza, dwójce zapału niby też nie brakuje, ale to już bardziej poszerzanie własnej wizji i świata przedstawionego, może nawet trochę zalatuje kinem familijnym.

Jako film akcji, to jest to bardzo zacny przykład, część pytań z dwójki jedynka już zadała, a te zadane tutaj niezupełnie mnie przekonują. 

Szkoda, że tak tę maszynę uludziają, ale mamy przesłanie!

Tak czy siak – polecam.


44. Anioł Zagłady (1962) reż. Luis Buñuel

(26.07.2020 obejrzane)

7/10

Buñuel to twórca kojarzony z surrealizmem, zresztą nakręcił z Salvadorem Dali "Psa Andaluzyjskiego", który moim zdaniem byłby mniej strawny, gdyby trwał dłużej. 

"Anioł Zagłady" to, jak na moje, przede wszystkim świetne sfilmowanie niemocy – bohaterowie (raczej niebiedni) nie mogą opuścić pomieszczenia, w którym odbywała się ich wspólna kolacja. Jest to ukazane tak specyficznie, że jestem w stanie sam poczuć zwyczajną, niewyjaśnioną niemoc. Ta sfera mi się najbardziej podobała.

"Każdy czasem ma problem, by wyjść z dobrej imprezy". 

Cała reszta filmu to mniej lub bardziej zawiłe interpretacyjnie wątki, których poruszać nie będę, każdy niech sobie sam obejrzy i się zastanowi.

Polecam, bo Buñuel to pieron i w sumie sam film mi się podobał.



45 i 50. Ukryta forteca (1958) reż. Akira Kurosawa

(27.07.2020 i 3.08.2020 widziane)

8/10 + ❤

Jak Pan to robi, Panie Kurosawa? Jeśli oceniłem za nisko to "Wybaczcie tę zdradę". 

Generalnie jest to chyba jeden z najwybitniejszych filmów przygodowych, niedziwne, że George Lucas się nim inspirował przy tworzeniu "Gwiezdnych Wojen", a nawet chciał, żeby Toshirô Mifune zagrał rolę Obi-Wana. Reżyser "Siedmiu samurajów" nakręcił to lekkie i wesołe dzieło, by spłacić dług wobec Studia Taho, które pozwoliło mu na nakręcenie bardziej ryzykownych produkcji, takich jak chociażby genialny "Rashomon". 

Trudno się tutaj nie zgodzić z reżyserem "Parasite", że Kurosawa był jednym z najlepszych fotografów przestrzeni w kinie. Postacie, szczególnie te dostojne, mają tutaj specyficzne manieryzmy, które nadają baśniowości, a dwóch podejrzanych chłopów wyrównuje patos z przyziemnym spojrzeniem. Mamy zatem humor, dumę, honor i pożądanie. Wydawałoby się, że film jest dosyć prosty, co pewnie nie jest żadnym wykroczeniem, natomiast nie pokusiłbym się o stwierdzenie, że samą przygodą ten film stoi. Kurosawa dodaje coś więcej, o czym chociażby świadczy intrygujące święto, a także niebanalny finał. Opowieść o ludzkiej żądzy, stracie i wierności. Katalog charakterów, artystyczne zacięcie reżysera i świetny scenariusz. 

"Rozniećmy żar naszego żywota, niech płonie żywym ogniem. 

Jak ćma do płonącego knota, lgnie nasze życie niegodne".

Zdecydowanie jeden z lepszych filmów obejrzanych podczas challenge'u i na pewno jeden z ciekawszych obejrzanych przeze mnie w ogóle, a przy tym bardzo przystępny, miły i przyjemny, z samurajskim zacięciem. Myślę, że byłby dobrym wstępem do filmografii Kurosawy, szczególnie jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do troszkę ambitniejszych produkcji. Chociaż moim zdaniem filmy Kurosawy i tak są bardzo przystępne :))

Polecam bardzo mocno i serdecznie. 



46. Control (2007) reż. Anton Corbijn

(29.07.2020 obejrzane)

7,5/10

Oglądałem w nocy. Bardzo podobał mi się spokój filmu, jedna z ciekawszych biografii, szczególnie pod względem pewnych decyzji. Trochę mi jednak brakuje, no i nie znam JD. Rozpisywać się nie będę, był osobny post. Ładne zdjęcia i wybór kolorystyki udany.

Link do posta: na blogu i na Fb

Powodzenia,

- X


JESTEM TEŻ TUTAJ

Komentarze